Na łamach „konkurencyjnej” gazety zwanej Kurierem Mareckim, ukazał się artykuł, który informuje o wizycie w Markach – posła na Sejm RP –_prof. Dariusza Rosatiego. Artykuł ma w zasadzie formę wzmianki, ale…
Autor wspomnianego artykułu, a jest nim prawdopodobnie radny Adamczyk, który prosił mnie o informacje, na temat wizyty posła, zapomniał dodać pewnego faktu, który w sposób istotny wpływa na odbiór informacji przez czytelnika.
Artykuł zawiera informację, którą cytuję poniżej:
„Jak się później okazało, obecność burmistrza była niezbędna,
a organizatorzy w trakcie spotkania musieli poprosić szefa Urzędu
o przybycie i udzielenie odpowiedzi na pytania z którymi nie byli w stanie
sobie poradzić”
Chcąc się odnieść do tego fragmentu, pragnę zauważyć, że poseł Rosati, w jednym z kolejnych punktów dyskusji poprosił o informację – jak wyglądała sytuacja w Markach, odnośnie pozyskiwania środków unijnych. Wiadomym jest fakt, że w takiej sytuacji należało poprosić urzędnika miejskiego w celu przedstawienia informacji, tym bardziej, że większość radnych, którzy byli tego dnia na sali, piastuje tą funkcję pierwszą kadencję, więc nie mają wiedzy z lat poprzednich.
W tej sytuacji udałem się do odpowiedniego wydział UM, ale żaden z urzędników nie miał wiedzy na temat pozyskiwania środków unijnych przez Marki lub nie chciał jej, z jakiegoś powodu udostępnić. Sytuacja ta wymogła potrzebę, aby informacje przekazał sam burmistrz, jako szef Urzędu (cyt. autora).
W tej sytuacji nie dziwi fakt, że radni mogli nie posiadać wiedzy z lat poprzednich, odnośnie pozyskiwania przez miasto środków unijnych. Dziwi za to brak wiedzy ze strony miejskich urzędników, którzy odpowiadali i odpowiadają bezpośrednio za wspomniane środki.